100 dni do lata – miało być tak
Akcja 100 dni do lata, miała być prowadzona z nieco większym rozmachem. Planowałam co tydzień nagrywać filmiki na instagramie, podsumowujące akcję. Chciałam zrobić świetny filmik z zlepków zdjęć, które robiłam sobie każdego dnia. Planowałam w końcu dojść do formy i zrobić szpagat pierwszy raz, od wielu wielu lat. Chciałam nabrać wprawy w malowaniu i wrócić do tego co było kiedyś, stworzyć coś z czego byłabym dumna. Było naprawdę wiele planów, w mojej głowie pojawił się obraz kobiety, która przez 100 dni naprawdę się zmieniła. Kobiety która stała się motywacją i przykładem dla innych. Bardziej odważnej, piękniejszej wersji siebie. Pomarzyć zawsze można ? Prawda ?
100 dni do lata – co się zmieniło ?
Szczerze ? Zaprzeczyłabym gdybym powiedziała, że cała akcja to klapa, że nic z tego nie wyszło. To, że nie skończyło się tak jakbym chciała i tego jak oczekiwali inni, nie jest powodem by tak twierdzić. Przepraszam, jeśli kogoś z Was zawiodłam, nie miałam takiego zamiaru.
Dla mnie cała ta akcja, była przede wszystkim takim odkryciem na nowo siebie samej. Zrozumiałam, że mogą czuć się ładnie i kobieco, tak jak wyglądam. Doszłam do wniosku, że jeśli nie pokocham siebie taką jaką jestem, nie zrobię tego nigdy. Po prostu zaczęłam żyć na nowo. Wyjęłam tą sukienkę z szafy (co prawda z początku bardzo trudno mi się je nosiło, ale takie wyjście ze strefy komfortu na dobre mi wyszło) i ją założyłam. Zaczęłam spełniać swoje marzenia i cieszyć się z nich, pomimo, że nie są tak idealne jakbym chciała. I to otworzyło mnie na zupełny odbiór życia jak i samej siebie. Mam wrażenie, że przez te dni stałam się bardziej dojrzalsza, nieco pewniejsza siebie. A przede wszystkim, bardziej akceptuje siebie taką jaką jestem, nie walczę już na siłę z samą sobą. Daje sobie więcej czasu, więcej zrozumienia i więcej tej miłości do samej siebie. A to naprawdę pomaga w życiu ! Już nawet nie jestem zła o to, że ta akcja mi nie wyszła tak jakbym chciała. Wrzucam na luz i cieszę się z tego co jest.
Podsumowanie akcji
Przez całą akcje wytrwałam w 100% w makijażach, robiłam to codziennie. Delikatny makijaż stał się dla mnie miłą codziennością. W 90% udało mi się zachować rytuał szczotkowania ciała, pominęłam tylko kilka dni. Uwielbiam to, masaż mnie pobudza i pomaga dobrze zacząć dzień. W 70% udało mi się zachować postanowienie, jakim jest noszenie sukienek. Moja garderoba się zmieniła, pojawiło się więcej sukienek, w których teraz czuje się dobrze. Kupiłam takie, które na mnie pasują i nosi się wygodnie. W 60 % udało mi się zachowa dietę. Dla jednych to nie dużo, ale ja zauważyłam systematyczny postęp do zdrowszego odżywiania się. Wprowadzam powoli nowe nawyki i znacznie lepiej mi to wychodzi niż robienie wszystkiego na raz. W 50% udało mi się codziennie ćwiczyć, niestety musiałam zrezygnować z rozciągania do szpagatu. Kontuzja mocno mnie zdemotywowała, bardzo chciałabym do tego wrócić (ale to dopiero jak zrobię w końcu porządne badania) Już nie wiem na ile procent, ale dość dobrze poszło mi codzienne malowanie rysunków. I przyznam, że uwielbiam to, mimo że do artystki mi daleko. Będę na pewno malować dalej, jednak wtedy gdy mam naprawdę czas i spokój. Najgorzej poszło mi prowadzenia dziennika wdzięczności, ale nawet te kilka tygodni pisania, dużo mi dało do myślenia.
Ogólnie się cieszę, że postanowiłam zrobić tą akcję. Dostałam mnóstwo wiadomości i słów wsparcia. A to naprawdę jest powodem do radości. Udało mi się coś zmienić w sobie, co prawda nie jest to 100% zmiany. Jednak to co zrobiłam jest dobrym początkiem do dalszej pracy nad sobą. Bo warto się zmieniać, ale dla siebie samych, nigdy nie warto robić tego dla innych.
Gosia
19 czerwca 2021 at 09:46piękny pozytywny wpis, gratuluję tej akcji i pomysłu:))))
Iwona
21 czerwca 2021 at 07:48Uważam, że możesz być z siebie dumna. Zawsze najwięcej nam daje przemiana w myśleniu, a to niestety najtrudniejsze. Poczucie własnej wartości jest niezwykle ważne. Trzeba czuć się dobrze ze sobą 🙂