Zbliża się czas kiedy, mój blog może zniknąć na zawsze z sieci a z nim 13? 14 ? lat pracy nad tą stroną. Mniej więcej od początku tego roku, zniknęłam z sieci. Zrezygnowałam z prowadzenia bloga, bo po po prostu czułam się w tym mega wypalona. Kiedyś prowadzenie bloga było zupełnie inne, jednak wraz z rozwojem social mediów bardzo wiele się zmieniło. Dla wielu osób ciężko odróżnić normalne życie od tego wirtualnego, gdyż tak mocno się te dwie rzeczywistości złączyły, że teraz ciężko je rozdzielić bez szkody dla jednej ze stron.
Szczerze mówiąc, poczułam że to wszystko zaszło za daleko. Bardzo łatwo teraz ulec i popaść w uzależniające szpony wirtualnej rzeczywistości. Prawie każdy chce być tutaj kimś, każdy chce mieć sukcesy, dobrą pracę i żyć z tego co w internetach. Prawda jest taka, że pula na ludzi do ,,uwielbienia i osiągających sukces” już dawno się wyczerpała. I teraz widzę tylko desperację wielu osób i błaganie o lajki, komentarze o współpracę na blogach. Zrobiło się to wszystko bardzo sztuczne i nijakie. Owszem są osoby które były i są w tym wszystkie normalne, jednak i one są za bardzo stłumione przez tą całą otoczkę przerażającej mnie rzeczywistości.
I dlatego właśnie z tego świta uciekłam, bo nie chciałam być desperatką i prosić innych by czytali to co pisze. Nie chciałam też wykupywać reklam, zmieniać się na siłę i dostosować do rzeczywistości, która za szybko się zmienia. A ja za nią po prostu nie nadążam, albo po prostu nie mam zamiaru być na topie. Musiałam przewartościować swój system wartości i znaleźć czas gdy go bardzo brakuje. Żyję inaczej, z początku bardzo mi tego wszystko brakowało. Targało mną wiele emocji, dziś czuję że jestem wolna i że muszę znów zaczynać od nowa układać sobie życie. Mimo, że gdzieś tam czasem publikuje to tak naprawdę mnie nie ma. Nie komentuje, nie oglądam innych postów. Nie czytam wpisów. A jak już to robię to sporadycznie raz, dwa razy w miesiącu. Nie piszę też z innymi w sieci, choć przyznam że poznałam wielu wspaniałych znajomych. Nie da się od tego wszystkiego całkowicie odciąć, zrobiłam jednak wszystko by zeszło to na ostatni plan.
Na pierwszym jest moje codzienne życie, rodzina którą kocham. Wszelkie radości i smutki życia. I dopiero teraz te życie ma inne znaczenie, kiedy jest tylko moje. Nie marnuje też czasu na rzeczy, które mnie nie rozwijają, a były robione tylko po to żeby przypodobać się innym i zyskać uznanie. Może gdyby doba miała więcej czasu, może dalej bym prowadziła bloga ? Ale życie ma się tylko jedno i warto żyć dla siebie a nie dla innych.
Być może to ostatni wpis na tym blogu, tego sama nie wiem.
Szkoda, że najlepsi odchodzą, ale jest dużo prawdy w tym co piszesz. Też już zdążyłam się wkręcić w ten kołowrotek i tracić granice życia między wirtualnym a rzeczywistością, nie wspominając o problemach z oczami. Piszę bo lubię, ale do czytania jest coraz mniej blogów. Nie chce mi się też karmić trupów, którzy nawet nie zajrzą na moją stronę. Trzymaj się Marzenka, rodzina jest najważniejsza 🙂